Biznes i finanse

Cierpliwie czekam, czyli o płatnościach dla małych firm

Z badania przeprowadzonego przez Krajowy Rejestr Długów wynika, że 60 proc. małych i średnich firm doświadcza opóźnień w płatnościach ze strony swoich kontrahentów, a 44 proc. przyznaje, że w ostatnich trzech miesiącach w ogóle nie otrzymali należności za sprzedane towary czy wykonane usługi. To wprost oznacza, że płatności po terminie stały się na rynku normą, a nie wyjątkiem.

Nie ma co zakłamywać rzeczywistości i trzeba głośno powiedzieć, że małe i średnie firmy w relacjach gospodarczych z dużymi podmiotami stoją na słabszej pozycji. Wiele ze strony korporacji pada słów o biznesowej etyce, wsparciu i rzetelności, ale pokusa, aby kredytować się kosztem swoich dostawców nieraz jest zbyt duża. Płatności są opóźniane, co doprowadza do powstawania zatorów płatniczych u kolejnych podmiotów.

„Wykonywałam kiedyś zlecenie – banery reklamowe do internetu – dla jednego z telekomów. Umowa podpisana, praca wykonana, faktura wystawiona. Oczywiście jak zwykle zapewnienia, że jeśli pójdzie dobrze, to tych zleceń będzie więcej. Mieli 28 dni płatności, zapłacili po prawie 60. Traf chciał, że mam też telefon w tej firmie i naprawdę szlag mnie trafił, jak gdy czekałam na płatność za moją pracę, to zadzwonili z infolinii, że mnie odetną bo się już tydzień spóźniam z rachunkiem. Czyli im można grozić, a mnie nie wypada. Ale w sumie i tak się cieszę, bo współpracuję z nimi do dzisiaj – ciągle płacą mocno spóźnieni, ale w końcu zawsze płacą i to fajne pieniądze” – opowiada Anna, właścicielka małej agencji graficznej z Gdyni.

To historia jakich pewnie setki tysięcy miesięcznie, jak Polska długa i szeroka. Z jednej strony „podłapanie” dużego klienta z ciekawymi projektami i jeszcze ciekawszymi budżetami to marzenie wielu przedsiębiorców. Ale z drugiej strony z każdym takim klientem pojawia się obawa, żeby go nie stracić. Wraz z tą obawą zaś nieuchronnie przychodzi zwiększona tolerancja na opóźnienia w płatnościach, co bywa po prostu nadużywane.

Strategii jak sobie z tym radzić jest pewnie tyle ile przedsiębiorców. Niektórzy stawiają na koncepcję „dobry car, źli bojarzy”. To ciekawa próba połączenia dobrych relacji i przypominania o terminach. W tym celu tworzy się w mailach obraz „dobrego klienta i złej księgowej” i wysyła prośby nie tyle o zapłatę, ale właśnie o interwencję w firmowej rachunkowości. Opcjonalnie można też zapytać klienta „z kim można porozmawiać o płatnościach” jasno dając do zrozumienia, że zdajemy sobie sprawę, że to nie nasz bezpośredni kontakt odpowiada za opóźnienia.  

„U mnie najlepiej działa metoda >>po ludzku<<. Dzwonię, jakoś zażartuję, a później takim trochę proszącym tonem opowiadam, że muszę ludziom coś popłacić, że już dwa tygodnie po terminie i czy mogę prosić o szybką płatność. Może to specyfika moich klientów, ale zazwyczaj działa, nikt się nie obraża i nie rzuca słuchawką. Inna sprawa, że mamy w gabinecie kilku dużych, korporacyjnych klientów więc nawet jakby jeden okazał się niepoważny to przeżyjemy – dlatego trochę mi łatwiej rozmawiać. Ale przyznaję, że gdyby cała firma >>wisiała<< na jednym kontrakcie to nie wiem, czy bym się odważył dzwonić z lekkimi nawet pretensjami” – mówi Piotr z Katowic, który razem ze wspólnikiem prowadzą montaż systemów alarmowych w budynkach biurowych.

Wszyscy pytani przez nas mali przedsiębiorcy przyznają za to, że w większości przypadków nie ma co liczyć na – tak polecane w niektórych artykułach – zabezpieczenia przed nieterminowymi płatnościami. Zaliczki i przedpłaty to wielu branżach sytuacje zupełnie niespotykane i zwykle niemożliwe do wynegocjowania. Podobnie gwarancje bankowe czy – są też takie porady – weksle ze strony klientów. Na skierowanie sprawy na drogę formalną, czyli wysłanie wezwania do zapłaty albo skorzystanie z usług firmy windykacyjnej mali przedsiębiorcy decydują się w ostateczności – wtedy, kiedy nie ma już nadziei na utrzymanie klienta, a opóźnienia zaczynają przypominać bardziej chęć uchylenia się od płatności niż jej późniejsze wykonanie.

Co więc zrobić? Najlepiej – co przyznają sami przedsiębiorcy – do opóźnień się po prostu przygotować. Bez względu jednak na przyjęte strategie, podejmowane działania i budowane relacje trzeba założyć, że większość faktur nie zostanie zapłacona w terminie i liczyć ewentualnie na miłą niespodziankę. W tym kontekście kluczową kwestię staje się kontrola kosztów, w tym przede wszystkim unikanie dużych, jednorazowych inwestycji i budowa „poduszki finansowej”, która pozwoli firmie spokojnie doczekać się płatności. To dlatego tak popularne wśród małych firm są leasingi i oferty ratalne – pozwalają rozwijać przedsiębiorstwo i jednocześnie trzymać koszty pod kontrolą wydłużając termin płatności nawet do kilkudziesięciu miesięcy.

W zakresie sprzętu komputerowego jedną z najciekawszych ofert dla MŚP ma w Polsce Komputronik. Na większe zakupy firma oferuje płatność odroczoną, leasing operacyjny lub pożyczkę leasingową. W ten sposób sfinansować można nawet sprzęt warty 50 tysięcy złotych. Procedura jest prosta, formalności minimalne, a decyzja podejmowana w 10 minut. Z oferty można skorzystać przez internet lub w salonach Komputronik. Więcej szczegółów oferty znaleźć można na stronie https://www.komputronik.pl/informacje/uslugi/platnosci-dla-firm.

Źródło informacji: Komputronik

 


Informacja dystrybuowana przez: pap-mediaroom.pl

Wykorzystujemy pliki cookies.
Polityka Prywatności
Więcej
ROZUMIEM