38 tys. chorych na ciężką astmę w Polsce może liczyć na ulepszone leczenie biologiczne. Zaledwie 7 proc. z nich ma jednak dostęp do tej formy terapii, co jest znacznie mniej niż w innych krajach UE (15 proc.). W celu omówienia możliwości poszerzenia dostępu do tego rodzaju leczenia 8 grudnia w Hotelu Polonia Palace w Warszawie odbyła się konferencja „Leczenie astmy ciężkiej w Polsce. Gdzie jesteśmy, a gdzie chcemy być?”.
Konferencja skupiła się na zagadnieniach dotyczących poprawy jakości życia pacjentów z ciężką astmą, a także na znaczeniu wczesnej diagnozy w leczeniu tej choroby. Dyskusja wzbudziła wiele ważnych tematów związanych z edukacją i świadomością pacjentów oraz lekarzy, a także możliwościami rozwiązywania tych problemów.
Prof. Maciej Kupczyk, prezydent Polskiego Towarzystwa Alergologicznego i kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii UM w Łodzi, przedstawił pozytywne skutki leczenia biologicznego w astmie ciężkiej w porównaniu do terapii z wykorzystaniem steroidów systemowych, zarówno pod kątem zdrowotnym, jak i społecznym.
„Pacjenci z astmą ciężką wymagają wysokich dawek leków wziewnych, a mimo to mają chorobę niekontrolowaną. Mają nieplanowe wizyty lekarskie, na SOR-ach, hospitalizacje. Koszty pośrednie to zwolnienia lekarskie, absencja w pracy. Wdrożenie optymalnego leczenia astmy ciężkiej jest opłacalne dla systemu” – mówił prof. Maciej Kupczyk.
Należy podkreślić, że w Polsce występuje duża grupa pacjentów z astmą ciężką, która nie jest objęta opieką specjalistyczną. Ci pacjenci często polegają na sterydach systemowych, których nadmierne stosowanie w okresie zaostrzenia choroby może spowodować poważne konsekwencje dla zdrowia. Przykładem są m.in.: zwiększenie ryzyka żylnej choroby zakrzepowej, zatorowości płucnej, zapalenia płuc, osteoporoza, jaskra, zaćma, otyłość i nadciśnienie tętnicze. Niebagatelnym problemem jest też wzrost kosztów leczenia dla całego systemu opieki zdrowotnej.
„Zależy nam, żeby rozpoznać chorobę i włączyć odpowiednie leczenie. Staramy się wyjść z prostymi przekazami do lekarzy-specjalistów, żeby potrafili wcześnie rozpoznać astmę trudną, niekontrolowaną, z częstymi zaostrzeniami” – tłumaczył prof. Maciej Kupczyk.
Według jego opinii, gdy pacjent z astmą oskrzelową otrzyma dwa zastrzyki zawierające sterydy w ciągu roku, jest to sygnał ostrzegawczy, że powinien on udać się do alergologa lub pulmonologa w celu ustalenia dalszego postępowania terapeutycznego, w tym możliwości leczenia biologicznego w ośrodku referencyjnym.
Według jego zdania, gdy pacjent z astmą oskrzelową otrzyma dwa zastrzyki zawierające sterydy w okresie jednego roku, powinien on udać się do alergologa lub pulmonologa, aby przeprowadzić dalszą diagnostykę i uzyskać dostęp do terapii biologicznej w ośrodku referencyjnym.
Jego zdaniem, w przypadku pacjenta z astmą oskrzelową, dwie wstawki sterydów systemowych w ciągu jednego roku powinny stanowić sygnał ostrzegawczy, że potrzebna jest wizyta u alergologa lub pulmonologa, aby rozważyć dalszą diagnostykę i możliwość skorzystania z leczenia biologicznego w ośrodku referencyjnym.
Prof. Maciej Kupczyk wskazuje, że Polskie Towarzystwo Alergologiczne opracowało standardy leczenia biologicznego, w tym mepolizumab, benralizumab, dupilumab i oczekiwany tezepelumab, które są dostępne dla pacjentów.
Prof. Karina Jahnz-Różyk, krajowy konsultant ds. alergologii oraz kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Pneumonologii, Alergologii i Immunologii Klinicznej WIM, wskazuje, że program lekowy B.44 „Leczenie chorych z ciężką postacią astmy” jest odpowiednio ukierunkowany, ale wymaga lepszego rozpoznania.
„Nie potrzeba zmian w samym programie, tylko właściwego rozpoznania choroby. Zanim pacjent dotrze do ośrodka, błąka się po systemie. Wielkim problemem jest choćby odróżnienie astmy trudnej od ciężkiej” – mówiła prof. Karina Jahnz-Różyk.
„Pacjent był u lekarza piętnaście lat temu. Stosuje leki, które wzajemnie się wykluczają, nie potrafi się dobrze inhalować. Bo w przeszłości nie zaopiekowano się nim dobrze” – tłumaczy prof. Karina Jahnz-Różyk.
„Lekarze przyznają, że biurokracja pochłania im najwięcej czasu. W Polsce zaburzony jest balans pomiędzy nadzorem a zaangażowaniem lekarzy w sprawy, które nie są bezpośrednio związane z opieką nad pacjentami. To wymaga zmian” – podkreślał Michał Seweryn.
„Wydawanie pacjentowi leku do domu wydaje się najkorzystniejsze z punktu widzenia systemowego. Choć jest tu pewien problem: z perspektywy pacjenta, który mieszka w dużym mieście, przyjazd po lek do ośrodka jest łatwy, jeśli ma przejechać 200 km z małej miejscowości – już nie” – tłumaczył Michał Seweryn.
Pacjenci, u których choroba astmy ciężkiej rozwinęła się w nieleczonej postaci, mogą zawdzięczać to brakowi właściwej diagnozy wiele lat temu.
W ocenie dr n. ekon. Michała Seweryna, prezesa EconMed Europe, program lekowy B.44 naraża pacjentów na niepotrzebną biurokrację.
Proponuje on zastosowanie terapii domowej jako bardziej korzystnego rozwiązania.
Dr n. med. Piotr Dąbrowiecki, przewodniczący Polskiej Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP, Klinika Chorób Infekcyjnych i Alergologii WIM, zwraca uwagę na fakt, że lekarze często niedostrzegają sygnałów alarmowych, wysyłanych przez astmę ciężką.
Polscy pacjenci z astmą ciężką, u których choroba rozwinęła się do nieleczonych postaci, w dużej mierze są wynikiem błędnej diagnozy sprzed lat.
Dr n. ekon. Michał Seweryn, prezes EconMed Europe, uważa, że wprowadzona przez program B.44 biurokracja jest zbyt duża i niekorzystna dla pacjentów.
Rozwiązaniem, jak sugeruje, jest zastosowanie terapii domowych.
Dr n. med. Piotr Dąbrowiecki, przewodniczący Polskiej Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP, Klinika Chorób Infekcyjnych i Alergologii WIM, zwraca uwagę na często niedostrzegane przez lekarzy sygnały alarmowe, wysyłane przez astmę ciężką.
Brak właściwej diagnozy wiele lat temu, często jest przyczyną dalszego rozwoju astmy ciężkiej u polskich pacjentów.
„Większość lekarzy toleruje fakt, że pacjenci zbyt często sięgają po leki ratunkowe. A przecież biorąc je w nadmiarze, daje nam informację, że dzieje się z nim coś złego. Należy pamiętać, że każdy pacjent, któremu wypisujemy trzecie opakowanie leku ratunkowego, wymaga większej uwagi” – podkreślał Piotr Dąbrowiecki.
„Dzięki temu rozwiązaniu lekarz otrzymuje z systemu informację, że pacjent, który przyszedł na wizytę, może mieć astmę ciężką i należałoby go skierować do specjalistycznego ośrodka leczenia” – tłumaczył Piotr Dąbrowiecki.
„Chciałabym, żeby te osoby dowiedziały się, że leczenie biologiczne jest dostępne, skuteczne i ma spektakularne efekty. Chodzi nie tylko o dotkniętych chorobą, ale również ich bliskich” – mówiła Katarzyna Kunert.
„Sterydy zmieniły mnie fizycznie i rozwaliły psychicznie. Lek ratunkowy był ze mną zawsze, także w nocy przy łóżku. W każdym pomieszczeniu miałem nebulizator. To nie jest tylko moja choroba, ale także mojej mamy, siostry i całej rodziny” – mówił Krzysztof Szyperek.
„Teraz jest inaczej. Nie biorę już sterydów. Leki biologiczne pozwalają mi odzyskać wiarę w życie. Szkoda, że nie urodziłem się piętnaście lat wcześniej, bo miałbym dostęp do tego leczenia” – mówił Krzysztof Szyperek.
„Dziś nie wziąłem ze sobą inhalatora, nie wiem nawet, gdzie jest”.
Źródło: pap-mediaroom.pl