Osoby cierpiące na zespół zbieractwa często mają w swoich domach sterty starych książek, gazet i butelek, a także poukładane po sufit pudełka. To zaburzenie często towarzyszy innym chorobom, takim jak depresja, co sprawia, że osoby te izolują się od rodziny i mają trudności z codziennym funkcjonowaniem. Na szczęście istnieje skuteczna pomoc w postaci psychoterapii, która stanowi podstawę leczenia.
32-letnia Jenny (imię zmienione), mieszkająca w Yorku, została opisana przez BBC jako osoba unikająca powrotu do domu. Jej mieszkanie było pełne różnorodnych przedmiotów, od rzeczy potrzebnych jej dziecku lat temu, po plastikowe butelki i starą oponę.
„Po prostu niczego nie wyrzucałam” – opowiada. Jenny, która wcześniej chorowała na depresję, zaburzenia lękowe i zespół stresu pourazowego, krótko po urodzeniu syna zapadła na syllogomanię, czyli zespół zbieractwa.
Kiedyś może się przydać
Osoby takie jak ona mają tendencję do gromadzenia rzeczy, wierząc irracjonalnie, że wszystko może im jeszcze kiedyś się przydać. Często łączą się emocjonalnie z przedmiotami i czują większe poczucie bezpieczeństwa, otaczając się nimi. Zbierają praktycznie wszystko – od starych gazet po pamiątki, co prowadzi do zapełnienia domu niepotrzebnymi przedmiotami, utrudniającymi poruszanie się.
Choroba rozwija się stopniowo, zazwyczaj zaczynając od objawów w wieku nastoletnim, które stopniowo się nasilają. Wielu ludzi zmagających się z tym problemem unika kontaktu z rodziną, przyjaciółmi i innymi, co może prowadzić do konfliktów z osobami, które starają się pomóc. Dla osób starszych istnieje ryzyko upadków, a zapełniony dom utrudnia utrzymanie czystości i zwiększa ryzyko pożaru. Gromadzenie zwierząt to szczególny rodzaj zbieractwa, który może prowadzić do posiadania nawet kilkudziesięciu psów czy kotów, które zapewniają komfort emocjonalny, choć często nie jest się w stanie o nie odpowiednio zadbać.
Badania nad rozwojem zbieractwa
Zbieractwo jest nadal przedmiotem intensywnych badań, a specjaliści zwracają uwagę na różne czynniki ryzyka związane z rozwojem tego zaburzenia. Należą do nich cechy osobowości, trudności w podejmowaniu decyzji, koncentracji, organizacji i rozwiązywaniu problemów. Istnieje również związek między występowaniem zbieractwa a traumatycznymi przeżyciami, takimi jak utrata bliskiej osoby. Zbieractwo często towarzyszy innym zaburzeniom, takim jak depresja, zaburzenia lękowe, obsesyjno-kompulsywne czy ADHD, i ma negatywny wpływ na jakość życia. Według niedawnych badań, zbieractwo szczególnie często prowadzi do niesprawności w różnych dziedzinach życia, takich jak korzystanie ze zdolności poznawczych, poruszanie się, samoopieka, interakcje z bliskimi i społeczeństwem oraz zajmowanie się domem.
„Gromadzenie przedmiotów związane jest z głęboką niepełnosprawnością we wszystkich dziedzinach funkcjonowania. Obciążenie wynikające ze zbieractwa jest porównywalne do obciążeń związanych z innymi chorobami, w tym psychiatrycznymi, które są znane z wysokich wskaźników upośledzenia funkcjonalnego” – piszą naukowcy.
Badanie nad zbieractwem
Badacze z University of Florida, Gainesville przeanalizowali sytuację osób cierpiących na syllogomanię i jej wpływ na jakość życia. Po prześledzeniu ponad 2 tys. ochotników zauważyli, że zbieractwo negatywnie wpływa na wszystkie obszary życia, zwłaszcza na środowisko życia i relacje rodzinne. Jednak bliższa analiza wykazała, że główną rolę w tych skutkach odgrywa towarzysząca zaburzeniu depresja. Co więcej, okazało się, że w przypadku osób cierpiących na depresję, zbieractwo może nawet pomóc, sugerując, że czasami pełni ono rolę buforową.
Wpływ zbieractwa na jakość życia
Naukowcy z University of Florida, Gainesville przeanalizowali wpływ zbieractwa na jakość życia osób cierpiących na syllogomanię. Po badaniu ponad 2 tys. ochotników stwierdzili, że zbieractwo negatywnie wpływa na wszystkie obszary życia, zwłaszcza na środowisko życia i relacje rodzinne. Jednak bliższa analiza wykazała, że główną rolę w tych skutkach odgrywa towarzysząca zaburzeniu depresja. Co więcej, okazało się, że w przypadku osób cierpiących na depresję, zbieractwo może nawet pomóc, sugerując, że czasami pełni ono rolę buforową.
„W naszym badaniu stwierdziliśmy, że jakość życia wzrastała w miarę nasilenia objawów gromadzenia u uczestników z łagodnym, umiarkowanym, umiarkowanie ciężkim lub ciężkim nasileniem objawów depresji, w przeciwieństwie do osób z minimalnymi objawami depresyjnymi. Ten efekt sugeruje, że w próbie badawczej objawy gromadzenia mogły działać jako mechanizm kompensacyjny i pomagały radzić sobie ze znaczącymi objawami depresji” – zaznaczyli badacze.
Syndrom zbieractwa to poważne zaburzenie, które objawia się gromadzeniem niepotrzebnych przedmiotów, co prowadzi do zapełnienia domu i utrudnia normalne funkcjonowanie. W przypadku osób cierpiących na ten zespół, szczególnie ważna jest psychoterapia, która może pomóc im w pokonaniu tego problemu.
Osoby dotknięte zespołem zbieractwa często zgłaszają się do specjalisty z towarzyszącymi im problemami, takimi jak depresja czy lęki. Terapia poznawczo-behawioralna okazuje się najbardziej skuteczną metodą leczenia, choć badane są także nowe podejścia, takie jak terapia oparta na wirtualnej rzeczywistości, która okazała się obiecująca w przypadku niektórych pacjentów.
„Na przykład posiadanie i gromadzenie przedmiotów mogło dostarczać poczucia bezpieczeństwa i komfortu, zwiększając jakość życia i częściowo łagodząc skutki depresji. Niemniej jednak ta hipoteza pozostaje jeszcze niesprawdzona i wymaga dalszych badań” – podkreślili.
Psychoterapia jako pomoc dla osób z zespołem zbieractwa jest kluczowa, jednak często osoby cierpiące na to zaburzenie nie zdają sobie z tego sprawy i unikają pomocy. Dlatego ważne jest, aby jak najszybciej zwrócić się o wsparcie specjalisty. Chorzy często zgłaszają się do terapeuty z dodatkowymi problemami, takimi jak depresja czy lęki, ale dzięki terapii poznawczo-behawioralnej można wprowadzić pozytywne zmiany w ich życiu. Wsparcie ze strony bliskich również odgrywa istotną rolę.
Osobom z zespołem zbieractwa można pomóc poprzez terapię poznawczo-behawioralną, która pomaga zmienić nieodpowiednie nawyki i przekonania, poprawia zdolność podejmowania decyzji i rozwija umiejętność nawiązywania relacji z innymi ludźmi. Czasami konieczne jest również stosowanie leków, zwłaszcza w przypadku towarzyszących chorób psychicznych, takich jak depresja, ale terapia jest kluczowa dla osiągnięcia najlepszych efektów leczenia.
Nowe podejścia terapeutyczne
Badacze ze Stanford University przeprowadzili eksperyment z wykorzystaniem wirtualnej rzeczywistości jako formy terapii dla osób z syllogomanią. Dzięki tej technologii ochotnicy mieli możliwość bezpiecznego ćwiczenia pozbywania się niepotrzebnych rzeczy z domu oraz podejmowania decyzji, których nauczyli się w trakcie psychoterapii.
„Niektórzy ludzie są w takiej skrajnej sytuacji, że nie możemy wejść do ich domów. Bałagan jest tak wielki, że wejście do środka jest niebezpieczne. Jednak pozbywanie się przedmiotów to umiejętność tak użyteczna, że chcieliśmy stworzyć wirtualne i bezpieczne środowisko, w którym można ją ćwiczyć” – wyjaśniła autorka badania prof. Carolyn Rodriguez, która na co dzień pomaga osobom z syndromem zbieractwa. Z dziewięciu ochotników, poprawa nastąpiła u siedmiu.
Syndrom zbieractwa, znany również jako zespół zbieractwa, to zaburzenie charakteryzujące się potrzebą gromadzenia przedmiotów, nawet tych zupełnie zbędnych. Zazwyczaj towarzyszą mu inne choroby, takie jak depresja i zaburzenia lękowe. Osoby cierpiące na ten syndrom często izolują się od rodziny i mają trudności w funkcjonowaniu. Leczenie opiera się głównie na psychoterapii.
Przykładem osoby cierpiącej na syndrom zbieractwa jest Jenny (imię zmienione), która gromadziła w swoim domu ogromną ilość różnych przedmiotów. Choroba rozwija się powoli, a jej objawy zaczynają się zwykle już w wieku nastoletnim. Zbieractwo może mieć negatywny wpływ na różne obszary życia, takie jak poruszanie się, higiena osobista i zdolności poznawcze.
„Właściwie pomyślałam sobie, że to może nie zadziałać, ponieważ pacjenci byli starsi i mogli nie polubić nowej technologii lub poczuć się nieswojo, ale uznali to za zabawne” – podkreśliła prof. Rodriguez.
Źródło: pap-mediaroom.pl