Zdrowie i styl życia

Białe plamy na samorządowej mapie Polski – gdzie w Polsce znikają apteki?

Od 2018 roku w Polsce zniknęło już 2000 aptek, co stanowi ogromny problem dla mieszkańców. Najbardziej dotknięte tą sytuacją są województwa dolnośląskie, łódzkie i podkarpackie. Jeżeli ta tendencja spadkowa się utrzyma, to województwo dolnośląskie może już w 2051 roku pozostać bez żadnej apteki.

To jest tylko surowa matematyczna prognoza, ale sytuacja na polskim rynku aptecznym jest znacznie bardziej złożona, szczególnie gdy przyjrzymy się jej z lokalnej perspektywy. Mówi się wiele o aptekach, ale dyskusja toczy się głównie na poziomie ogólnokrajowym. Tymczasem sytuacja w poszczególnych regionach Polski jest zupełnie inna, a różnice w dostępie do aptek i leków są duże i zróżnicowane. W coraz większej liczbie gmin nie ma ani jednej apteki lub punktu aptecznego, co sprawia, że mieszkańcy muszą dojechać kilkanaście lub kilkadziesiąt kilometrów do sąsiedniej gminy, aby zdobyć podstawowe leki.

Czy apteka powinna służyć aptekarzowi czy pacjentowi?

W 2017 roku doszło do rewolucji na rynku aptecznym w Polsce. Nowelizacja prawa farmaceutycznego, znana jako „Apteka dla aptekarza”, wprowadziła przepisy, które wymagały, aby właścicielem apteki był farmaceuta. Celem nowych regulacji było zmniejszenie liczby aptek w poszczególnych gminach, a oprócz tego wprowadzono ograniczenia geograficzne i demograficzne dla nowych aptek. Skutkiem tych zmian był fakt, że rynek farmaceutyczny w Polsce stał się najbardziej regulowany w Europie.

Dla pacjenta oznacza to, że w niektórych przypadkach dojazd do najbliższej apteki może być problematyczny, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, gdzie komunikacja publiczna nie zawsze sprosta potrzebom społeczności lokalnej. W skrajnych sytuacjach odległość ta może wynieść ponad 20 km, co może stanowić utrudnienie dla mieszkańców.

„Często mamy poczucie, że w naszym kraju troska o osoby niesamodzielne lub z ograniczoną samodzielnością na przykład ze względu na wiek, pozostaje w warstwie deklaracji. Bo to dobrze brzmi i dobrze się sprzedaje. Tymczasem w troskach życia codziennego i spełnianiu podstawowych potrzeb, w tym zdrowotnych, często pozostajemy zdani sami na siebie. Bardzo mało mówi się o aptece z perspektywy pacjenta. Czytamy w prasie o podziale na apteki małe i sieciowe, o sprawach w sądzie związanych ze strukturą właścicielską – a gdzie w tym wszystkim jesteśmy my, pacjenci? Czy uchwalane prawo nie powinno w pierwszej kolejności kierować się naszym dobrem? Nam, pacjentom, zależy na tym, by apteka była blisko, by była naprawdę dostępna. I na tańszych lekach i produktach medycznych. To niewiele, a jednak w wielu częściach kraju nawet tego nie mamy. Pytam więc retorycznie: czy apteka faktycznie jest dla aptekarza czy może jednak powinna być dla pacjenta? Chciałabym, by nasze władze samorządowe zwróciły na to uwagę i otoczyły nas troską również w tym aspekcie. Dla nas to często być albo nie być” – mówi Magdalena Osińska-Kurzywilk, prezes Koalicji na Pomoc Niesamodzielnym.

W drugiej połowie ubiegłego roku rynek aptek został dotknięty dynamicznymi zmianami. Nowe przepisy regulujące działalność aptek, znane jako AdA 2.0, zostały uchwalone, co spowodowało skierowanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego przez Prezydenta. Wniosek do TK zawierał wątpliwości co do zgodności z zasadami zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa, ochrony interesów w toku oraz odpowiedniej vacatio legis.

„Mówiąc brutalnie, AdA 2.0 zniszczy polski rynek apteczny – tłumaczy Grzegorz Gołąb, przedsiębiorca prowadzący apteki w województwie małopolskim – W tej chwili jestem zdrowy, jestem w stanie pracować i rozwijać usługi dla pacjentów w swoich aptekach. Co będzie, kiedy zachoruję? W myśl nowych przepisów nie będę mógł swoich aptek sprzedać na zasadach, w jakich to funkcjonowało do tej pory, by dalej służyły pacjentom, a sam skupić się na swoim zdrowiu. Odziedziczą je moje dzieci, ale żeby to się stało, najpierw muszę umrzeć. Jeśli nie będę mógł sprzedać aptek, będę musiał je zamknąć. Takich przypadków będzie wiele, a białych plam na aptecznej samorządowej mapie Polski będzie przybywać”.

„Część środowiska skupiona wokół izb aptekarskich uważa, że w Polsce powinno być jeszcze o 3000 aptek mniej i robi wszystko, żeby zamknąć konkurencję. Dla pacjentów oznaczałoby to istotnie słabszą dostępność do podstawowej opieki zdrowotnej oraz dużo wyższe ceny leków” – kontynuuje Grzegorz Gołąb.

Grzegorz Gołąb pracuje w województwie małopolskim, gdzie od 2018 r. zamknięto 143 apteki.

Apteki są kluczowymi ogniwami opieki zdrowotnej

Ironia polega na tym, że apteki są niezbędne wobec rosnących potrzeb społecznych związanych ze starzejącym się społeczeństwem, brakiem personelu medycznego oraz koniecznością zwiększenia opieki nad osobami starszymi i niesamodzielnymi.

„Jesteśmy gotowym zasobem do wyciągnięcia zza kuluarów systemu ochrony zdrowia. Długo walczyliśmy, by nas zauważono i by dostrzeżono profity z naszej działalności na rzecz odciążenia systemu. Udało się, minister zdrowia pani Izabela Leszczyna deklaruje poparcie i wsparcie dla rozwoju opieki farmaceutycznej i to naprawdę zaczyna się dziać – przekonuje Justyna Kaźmierczak, prezes Śląskiej Izby Aptekarskiej. – Jako Śląska Izba Aptekarska 23 marca wystartowaliśmy z pionierskim projektem >>Farmakobus<<, w ramach którego w mobilnym punkcie usług farmaceutycznych pacjenci dowiadują się, z jakich usług mogą lub w przyszłości będą mogli korzystać w aptekach. Ponadto mają możliwość skorzystania z oferty konsultacji, badań oraz diagnostyki. Apteki to lokalne centra zdrowia, pacjenci mają zaufanie do farmaceutów i to często do nich udają się w pierwszej kolejności po poradę zdrowotną. I taką wieloletnią wizję dla pacjenta snuję, aby mógł wybrać takie placówki, które spełniają jego oczekiwania pod kątem dostępności, szerokości asortymentu, doradztwa, odpowiedniego portfolio świadczonych usług oraz wysokiej jakości obsługi. Moja wizja to wybór apteki dokonywany przez pacjenta, a nie narzucany przez prawne paragrafy. Taka opcja jest również idealna dla proaktywnych farmaceutów, którzy chcą się rozwijać w różnych dziedzinach”.

„Dla nas wszystkich odległość do najbliższej dyżurującej apteki ma znaczenie. Im poważniejszy problem zdrowotny, tym ta potrzeba jest pilniejsza. Apelujemy do władz powiatowych, przy okazji zbliżających się wyborów, by zwrócili uwagę na ten problem i dokonywali rzetelnej analizy zapotrzebowania. W tym kontekście utrzymująca się ogólna tendencja spadającej liczby aptek martwi szczególnie, zwłaszcza w regionach mniejszych i mniej rozwiniętych”.

„Zamiast się rozwijać, polski rynek apteczny będzie się zwijał. Takie przepisy zabijają przedsiębiorczość, dla której warunkiem koniecznym jest bezpieczne otoczenie prawne. W czyim to jest interesie? Na pewno nie pacjentów” – podsumowuje Grzegorz Gołąb.


Źródło dystrybucji: pap-mediaroom.pl

Wykorzystujemy pliki cookies.
Polityka Prywatności
Więcej
ROZUMIEM