W inscenizacji opery „Giulio Cesare” Georga Friedricha Händla, wystawionej na scenie Warszawskiej Opery Kameralnej (WOK), widzowie zostają zaskoczeni fantastycznymi elementami inscenizacyjnymi. Premierowe przedstawienie zyskało uznanie widowni za wysoki poziom solistów i instrumentalistów pod dyrygenturą maestro Adama Banaszaka. Premiera opery Händla, która odbyła się 10 października, była kulminacyjnym punktem XII Festiwalu Oper Barokowych, zorganizowanego przez WOK.
Opera „Giulio Cesare” autorstwa Nicola Francesco Hayma (1678-1729) to historia osadzona w starożytnym Egipcie, oparta na wydarzeniach historycznych. Włodzimierz Nurkowski, reżyser i autor inscenizacji, przeniósł akcję opery do świata Universum Marvela i popkultury. Balet podczas uwertury wykonuje układ nawiązujący do filmu „Matrix” i walk wojowników ninja, a finał to pastisz występu Lady Gagi podczas otwarcia tegorocznych Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, z choreografią autorstwa Violetty Suska.
Scenografia autorstwa Anny Sekuły, znanej również z projektowania punkowych i queerowych kostiumów dla solistów, tancerzy i chórzystów Zespołu Wokalnego Warszawskiej Opery Kameralnej pod dyrekcją prof. Krzysztofa Kusiel-Moroza, stworzyła przestrzeń pałacu władców Egiptu, który w rzeczywistości jest szklaną piramidą z Luwru. Przez przezroczyste tafle scenografii ukazuje się świat królestwa Ptolemeuszy, który jest na skraju zniszczenia i wkrótce zostanie podbity przez Rzymian pod wodzą Juliusza Cezara, pełen intryg, występków i zbrodni.
Włodzimierz Nurkowski stwierdził, że jego celem było znalezienie współczesnego odpowiednika dla sztucznej i wyolbrzymionej XVIII-wiecznej konwencji opery, w której czas zatrzymywał się na nieskończenie długie czasokresy.
„Uznałem, że współczesnym odpowiednikiem jest imaginacyjny czas massmediów kultury masowej, zwłaszcza filmu. Wszyscy w tym jesteśmy zanurzeni. Ktoś, kto się spodziewa, że będzie oglądał zrealizowanego w pastelowych barwach Händla, będzie zgrzytał zębami. Bohaterowie mojej inscenizacji nie są stricte postaciami historycznymi, mogą kojarzyć się z postaciami z popkultury: Juliusz Cezar i Ptolemeusz to jak Batman kontra Joker, Egipt to może Gotham City, a może nowojorski lub warszawski Manhattan?” – powiedział reżyser.
„Są w nim wspaniałe sytuacje. Intryga i struktura dramaturgiczna są bardzo ciekawe, a postacie – świetnie narysowane. Motorem akcji są trzy odwieczne ludzkie żądze: walka o władzę, seks i pragnienie zemsty. Chęć odwetu jest czymś, co ludzkości towarzyszy od zawsze, a jest niedocenionym motorem działania” – zauważył Nurkowski.
„I to przekroczenie poza wymiar konwencji jest naznaczone stygmatem geniuszu Händla. >> Giulio Cesare <>wziąć się za bary<< z takim arcydziełem? Postawiłem śpiewakom zadania, jakie zwykle stawiam wykonawcom w teatrze – mają być prawdziwi, mają grać jak w dobrym filmie. Operujemy tutaj skrajnościami – od komizmu, wręcz groteski, do mocnych, brutalnych emocji” – wyjaśniał Włodzimierz Nurkowski.
Libretto jest napisane znakomicie i stanowi doskonałą podstawę dla stworzenia scenariusza spektaklu – tak zaznaczył reżyser.
Reżyser podkreślił, że opera „Giulio Cesare” doskonale spełnia rygory konwencji i nawet je przekracza.
Maestro Adam Banaszak, kierownik muzyczny Orkiestry Musicae Antiquae Collegium Varsoviense (MACV) i dyrygent premierowego spektaklu, podkreślił, że każde wystawienie „Giulio Cesare” jest świętem dla teatru, ale wiąże się także z ogromnym poczuciem odpowiedzialności za końcowy efekt.
„Z ogromną pokorą podchodzę do tej partytury, która jest swego rodzaju ikoną muzyki barokowej. Mamy do czynienia z pełnokrwistym arcydziełem, w którym wirtuozeria wokalna równoważy się z genialną inwencją melodyczną, harmoniczną i kontrapunktyczną Händla” – wskazał maestro Banaszak.
„Rządzi bowiem wszystkim sekcja basso continuo. Pewna polaryzacja muzyki na continuo i melodię jest, w wypadku utworów z początku XVIII wieku, czymś oczywistym. Tej wirtuozerii wokalnej może trochę bliżej jednak do wirtuozerii instrumentalnej niż do tego, co rozumielibyśmy jako wirtuozerię wokalną w jej późnodziewiętnastowiecznym rozumieniu. Nasza precyzja w tempach w artykulacji jest naszym strategicznym >>języczkiem u wagi<<” – ocenił Adam Banaszak.
„Podczas prawykonania >>Giulio Cesare<>festiwal kontratenorów<>najeżona<>przyjemnościami<<, które przygotował Händel” – opowiadał maestro.
Dyrygent zaznaczył, że soliści, chór i muzycy orkiestry muszą być bardzo precyzyjni ze względu na specyficzną zasadę konstrukcyjną muzyki tego okresu.
Dyrygent wskazał, że kluczowym wyzwaniem dla osoby odpowiedzialnej za kierownictwo muzyczne spektaklu jest kwestia obsady.
Ponadto podczas premiery wystąpili Artur Janda jako Achilla oraz Łukasz Górczyński jako Curio.
Tytułową partię w spektaklu Warszawskiej Opery Kameralnej wykonuje również kontratenor Jan Jakub Monowid, na zmianę z Yuriyem Mynenko (ten ostatni śpiewał podczas premierowego spektaklu).
Jan Jakub Monowid zaznaczył, że partia Juliusza Cezara jest jedną z najbardziej znaczących i rozpoznawalnych partii wokalnych, którą może wykonać kontratenor, obok partii Rinalda z opery „Rinaldo”, również skomponowanej przez Händla.
„Kilka arii Juliusza Cezara znanych jest z tego, że są niebotycznie szybkie i tak powinny zostać zaśpiewane. Oprócz tego ta partia jest dosyć niska, co nie wszystkim kontratenorom odpowiada. Jest też bardzo duża, co wymaga dobrej techniki wokalnej i świadomości tego, w jaki sposób rozłożyć siły. Wizja reżysera, aby śpiewacy kreowali postaci, które zachowują się gwałtownie, w niektórych ariach stawia przed nami podwójne wymagania: wokalne i aktorskie. Dzięki temu widz otrzymuje nie tylko przyjemność dla słuchu, ale i dla oczu” – tłumaczył Jan Jakub Monowid.
Alicja Węgorzewska-Whiskerd, dyrektor Warszawskiej Opery Kameralnej, podkreśliła, że premiera „Giulio Cesare” jest punktem kulminacyjnym XII Festiwalu Oper Barokowych, który trwa od 2 września i w którym uczestniczy blisko dwustu artystów z kraju i zagranicy. Festiwal został zainaugurowany koncertem amerykańskiej gwiazdy operowej Joyce DiDonato, a zakończy się 24 listopada spektaklem „Castor et Pollux” w reżyserii Dedy Cristiny Colonny.
WOK dyrektor Alicja Węgorzewska-Whiskerd podkreśliła, że premiera „Giulio Cesare” to punkt kulminacyjny trwającego od 2 września XII Festiwalu Oper Barokowych, w którym udział bierze blisko dwustu artystów z kraju i zagranicy. Festiwal rozpoczął się koncertem amerykańskiej gwiazdy operowej Joyce DiDonato i zakończy się 24 listopada spektaklem „Castor et Pollux” w reżyserii Dedy Cristiny Colonny.
Podczas festiwalu będzie można obejrzeć koncerty takich artystów jak Max Emanuel Cencic, Lisa Rombach i Pandolfi Consort, a także koncertowe wykonanie „Orfeusza” C. Monteverdiego oraz wznowienie oper: „Dydona i Eneasz” oraz „Judyta Triumfująca” na deskach przy al. Solidarności 76b w Warszawie.
„Podczas każdego Festiwalu prezentowane są dzieła, które dla realizatorów są prawdziwym wyzwaniem artystycznym. W poprzednich jego edycjach były to m.in. premiery oper >>Castor et Pollux<>Armida<>Giulio Cesare<< jest z pewnością takim wyzwaniem. Choćby obsada, która wymaga czterech kontratenorów. Znalezienie tylu wykonawców na wysokim poziomie, którzy śpiewają tym głosem, jest wyzwaniem dla dyrektora opery” – powiedziała dyr. Alicja Węgorzewska-Whiskerd.
Opera „Giulio Cesare” miała swoją premierę w Londynie 20 lutego 1724 r. i odniosła ogromny sukces, po czym została wystawiana w Paryżu, Hamburgu i Brunszwiku. Po zapomnieniu w wieku XIX, w wieku XX dzieło Händla zostało ponownie odkryte przez światowe sceny operowe, stając się stałym punktem repertuaru od przedstawienia w Getyndze w 1922 r. Polska premiera „Giulio Cesare” odbyła się w 1936 r. w Poznaniu.
Premiera „Giulio Cesare” w Londynie 20 lutego 1724 r. była ogromnym sukcesem, po czym opera była wystawiana w wielu miastach europejskich. Mimo zapomnienia w wieku XIX, dzieło Händla zostało ponownie odkryte w XX wieku i od 1922 r. pozostaje w stałym repertuarze operowym na całym świecie. Polska premiera „Giulio Cesare” odbyła się w 1936 r. w Poznaniu.
Wiadomości dystrybuowane przez: pap-mediaroom.pl