Silny i długotrwały stres, a takiego może w czasie pandemii doświadczać wiele osób, często prowadzi do zaburzeń psychicznych, w których dominującą rolę odgrywają różnego rodzaju zaburzenia lękowe, w tym przede wszystkim: lęk paniczny, lęk uogólniony oraz tzw. stres pourazowy.
„Skala bolesnego doświadczenia jest zróżnicowana: od zachorowania i bezpośredniego zagrożenia życia, przez bycie świadkiem tego typu sytuacji, bycie w grupie szczególnego ryzyka, pozostawanie w kwarantannie, aż po konfrontowanie się z informacją o śmierci bliskiej osoby lub jej groźbie. Obszar traumatycznych doświadczeń obejmuje jednak również wydłużone w czasie narażenie na skutki wprowadzanych regulacji sanitarno-epidemiologicznych ograniczających swobodę działania, dostęp do posiadanych dóbr, możliwości egzystencjalnych czy wsparcia medycznego w schorzeniach niepandemicznych” – wymieniał psychiatra dr n. med. Sławomir Murawiec podczas wykładu na temat wpływu pandemii na zdrowie psychiczne.
Specjaliści zwracają uwagę, że jedną z przyczyn natrętnych, powracających myśli – nie tylko w sytuacji epidemii, ale w ogóle w sytuacji choroby, jaka może dotknąć nas albo najbliższych – jest to, że przez ostatnie lata wypchnęliśmy z naszej świadomości fakt, że nie jesteśmy nieśmiertelni, że nie zawsze będziemy zdrowi.
„Weszliśmy w świat internetu, mediów społecznościowych, gdzie wszyscy są piękni, młodzi i bogaci. Tymczasem życie składa się z większej gamy barw, i zdarza się w nim także choroba. Gdy nagle musimy zmierzyć się z tą realnością, z tym że nie jest jak na nieustających wakacjach, bo ktoś z naszego otoczenia może zachorować, bo my możemy zachorować, bo ludzie wokół nas chorują, czasem prowadzi to do odwrotnej sytuacji: zaczynamy się zapętlać wokół tej choroby, przestajemy zauważać dobre strony życia i myślimy tylko o chorobie i o tym co z nią związane” – wyjaśnia psycholog Dorota Minta.
Drugi aspekt to poczucie utraty wolności, o której nie myśleliśmy na co dzień, traktując ją jako coś naturalnego. Przyzwyczailiśmy się do tego, że decydujemy o tym co robimy i kiedy to robimy: wsiadamy w auto albo kupujemy tani bilet lotniczy i wyjeżdżamy na weekend do Pragi lub Gdańska. Pandemia spowodowała, że to przestało być możliwe – teraz nagle ktoś za nas decyduje, co będziemy robić. Pandemia COVID-19 stała się powodem wprowadzenia licznych restrykcji. Zakazy, obostrzenia, lockdowny, co oznacza: odwoływane wyjazdy, samotnie spędzane święta, trudności z planowaniem wakacji. Wielu z nas ma poczcie utraty niezależności, ograniczonej wolności, wpływu na to co dzieje się wokół nas. Źle to znosimy.
„To bardzo trudne. Najważniejsze w takiej sytuacji, żeby nie rozpamiętywać tego, na co nie mamy wpływu. Zastanówmy się raczej, co konkretnego możemy zrobić, zaplanujmy na najbliższe dwa, trzy dni działania, które będą dawały konkretne efekty. Pomyślmy też o tym, co możemy zrobić dla innych, bycie pomocnym pozwoli nam przetrwać trudny czas epidemii – radzi specjalistka.
Paniczny lęk przed chorobą
Choroby towarzyszyły nam od zawsze i to, że się ich obawiamy jest zupełnie naturalne. Specjaliści zwracają jednak uwagę, że w ostatnich dekadach przed pandemią nasze podejście do nich się zmieniło, ponieważ część chorób przestała być zagrażająca (wiele zakaźnych zniknęło lub zdarzało się sporadycznie dzięki szczepieniom, a wiele innych dzięki lekom ze śmiertelnych stały się przewlekłe).
„Siłą rzeczy trochę odsunęliśmy to niebezpieczeństwo od siebie. W pandemii nagle musimy się z nim skonfrontować” – wyjaśnia psycholog.
Czasami lęk o zdrowie staje się wręcz przesadzony. Pandemia może wywołać silne emocje i nawet jeśli wcześniej nie mieliśmy skłonności hipochondrycznych, możemy im ulec. Jak zorientować się, że zawładnął nami przesadny strach o własne zdrowie?
„Paradoksalnie zaczynamy wtedy coraz bardziej siebie obserwować: analizujemy wszystkie objawy ze strony naszego ciała, sprawdzamy po kilka razy dziennie temperaturę i tętno, przyglądamy się swojej twarzy, sprawdzamy czy mamy suche czy spocone ręce i tak dalej. Czyli koncentrujemy się na realnych bądź domyślnych objawach choroby i to kompletnie wybija nas z normalnego funkcjonowania” – mówi Dorota Minta.
Jej zdaniem warto pamiętać, że sposób myślenia wpływa na nasze emocje. Więc jeśli mamy dużo obaw, wyobrażamy sobie, że stanie się coś złego, że zachorujemy albo ktoś z naszej rodziny się zarazi, to nakręcamy szkodliwą dla nas machinę.
„By obniżyć poziom lęku warto sprawdzić, czy stosujemy się do procedur. Zwróćmy uwagę na bliskich, porozmawiajmy z nimi. Postarajmy się zająć umysł czymś zupełnie dalekim od zagrożenia, skorzystać z metod relaksacyjnych, poćwiczmy oddech. Bardzo dobrą metodą walki z lękiem jest powiedzenie swoim przestraszonym myślom: „stop!” i zajęcie się czymś, co wymaga od nas aktywności poznawczej. Myśli, które nie chcą nas opuścić, jak wizja zachorowania i śmierci, warto odsunąć, szukając dowodów, które by za tym przemawiały i dowodów, które by temu przeczyły oraz znaleźć jakąś myśl zrównoważoną. Każda emocja jest pewną informacją dla człowieka. Stan lękowy warto zrozumieć, zaakceptować go, bo zapieranie się, że jesteśmy spokojni, a nie jesteśmy, zadziała odwrotnie. Emocje zauważone tracą na mocy. Dlatego obserwujmy się, mówmy o emocjach i starajmy się myśleć racjonalnie” – radzi dr Ewa Pragłowska, psycholog kliniczny i psychoteraputka ze Szkoły Psychoterapii Poznawczo-Behawioralnej Uniwersytetu SWPS.
To czy bardziej martwimy się o siebie czy o swoich bliskich zależy od sytuacji, w jakiej jesteśmy, osoby samotne częściej ulegają natrętnym myślom o sobie samych. Ale jednak większość z nas ma rodziców, rodzeństwo, dzieci.
„Najtrudniejszy jest lęk o dzieci. Spotkałam się z taką metaforą, że w którymś momencie życia, kiedy jesteśmy dojrzali, czujemy się trochę jak kotlet w hamburgerze: na górze są dzieci, które nas przyciskają, na dole są rodzice, o których się martwimy, a my jesteśmy w środku: dręczy nas lęk, zarówno gdy pomyślimy o dzieciach, jak i o rodzicach i wokół tego krążą nasze natrętne myśli. Bardziej martwimy się o innych niż o siebie i to zmartwienie o innych czasem bywa naszą pułapką” – zwraca uwagę Dorota Minta.
Zawsze, a już szczególnie w czasie pandemii warto mądrze dbać o swoje zdrowie, aby jak najskuteczniej zminimalizować ryzyko zakażenia COVID-19 oraz rozwoju innych chorób. Służyć temu mogą: zdrowy styl życia, regularny wysiłek fizyczny, zbilansowana dieta, wysypianie się oraz badania profilaktyczne, dzięki którym pacjent uzyskuje informacje na temat ogólnego stanu swojego zdrowia.
Kiedy choroba się pojawiła
Specjaliści podkreślają, że panika tylko pogorszy sytuację. Jeśli mamy do czynienia z chorobą przewlekłą, rozmawiajmy szczerze z lekarzem, dyskutujmy z nim, zadawajmy mu pytania i domagajmy się współdecydowania o tym, jak będzie wyglądała terapia. Warto w tym celu zapisywać na kartce pytania do lekarza, ale też objawy, które kojarzą nam się z chorobą. Może się okazać, że łatwo im zaradzić, a diagnostyka wykaże, że nie ma się czym martwić. Dorota Minta zachęca też, by zaufać lekarzowi – w końcu to profesjonalista przez lata kształcony, by leczyć ludzi.
Specjaliści podkreślają, że jeżeli czujemy, że sytuacja nas przerasta, że lęk nas zaczyna paraliżować, że nie radzimy z nim sobie to – szczególnie jeżeli mamy do czynienia z chorobą zagrażającą życiu lub przewlekłą – zadbajmy o wsparcie przyjaciół, a także profesjonalne psychologiczne. Wykwalifikowani specjaliści mogą okazać się doskonałym wsparciem, a ich wiedza i doświadczenie pomoże nam przejść przez ten trudny dla nas czas.
Źródło informacji: Serwis Zdrowie