Szaleństwo na złotym
Działania militarne Rosji spowodowały, gwałtowny wzrost zmienności na rynkach. To co rzadko się normalnie działo w tydzień, jeżeli chodzi o zakres zmian, teraz dzieje się w ciągu jednego dnia. Doskonałym przykładem była wczorajsza huśtawka na polskim złotym. Wczoraj, przed atakiem, euro było tańsze niż 4,60 zł. Następnie po kilkugodzinnym postoju w okolicach 4,65 zł dotarło przez moment nawet do 4,72 zł, po czym zawróciło. Spadek zakończył się przy 4,63 zł a teraz znów idzie w górę. Dzisiaj euro sięga 4,67 zł. Frank dotarł wczoraj do 4,58 zł, bijąc zeszłoroczny rekord o ponad 5 groszy. Szczyt dolara przypadł na 4,24 zł. Funt z kolei osiągnął 5,64 zł co było najwyższym poziomem od 2016 roku kiedy rozpoczęły się spadki tej waluty po referendum brexitowym.
Korekty na giełdach i surowcach
Nie tylko waluty wczoraj wariowały. Na surowcach było widać olbrzymią zmienność. Złoto w ciągu dnia zdrożało z 1910 dolarów za uncję, powyżej 1970 dolarów, po czym spadło przez moment poniżej 1900 dolarów. Obecnie wróciło do punktu wyjścia. Ropa naftowa wyskoczyła z okolic 95 dolarów za baryłkę, dotarła do 102 dolarów po czym spadła i teraz znajduje się w okolicach 96 dolarów – co nie przeszkadza ludziom rozsiewać dezinformacji. Gorąco było też na giełdach. Wczoraj większość indeksów nurkowała. Dzisiaj jesteśmy świadkami odbić w drugą stronę. Pozornie 3% wzrostu na WIG-u to bardzo dobry wynik. Problem w tym, że wczorajszy spadek był ponad 10%.
Dezinformacja trwa
Na rynkach oprócz innych problemów pojawia się jeszcze problem dezinformacji. Doskonałym przykładem jej skuteczności są obecnie sytuacje na stacjach benzynowych czy przy bankomatach. Infrastruktura przygotowywana jest na standardowe obciążenie, stąd może się zdarzyć, że przez krótki czas może zabraknąć towaru przez ponadplanowe zakupy. Przerabialiśmy to nie tak dawno z makaronem i papierem toaletowym. Biorąc pod uwagę długość procesu technologicznego przeróbki ropy i czas jej trafienia na stacje, dzisiejsze obrazki z paliwem, które niespodziewanie gdzieniegdzie kosztuje 2 zł więcej, to doskonały przykład paniki. Ropa naftowa owszem podrożała powyżej 100 dolarów, ale była notowana wcześniej 5% niżej. Gdyby w cenie nie było podatków, ale mimo tarczy antyinflacyjnej nadal są, to nadal uzasadniałoby to zaledwie około 30-groszowy wzrost ceny.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych dane z USA na temat wydatków i dochodów Amerykanów, a do tego również zamówienia na dobra, ale dzisiaj nadal to wschód rządzi rynkiem.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl i Walutomat
Źródło informacji: Currency One
Źródło wiadomości: pap-mediaroom.pl