Ukraińcy w Polsce pracują od lat. Według informacji Piotra Brombera, podsekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia, na około 900 tys. obcokrajowców zarejestrowanych na koniec marca w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych jako pracownicy – 666 tys. to obywatele Ukrainy.
„Obecnie obserwujemy nową sytuację. Uchodźcy wojenni to nie dotychczasowi emigranci zarobkowi, przygotowani do pracy i przebywania za granicą. Ukraińcy uciekający przed wojną muszą poznać nasz język i uporać się z traumami. Spodziewam się, że nawet 500-700 tys. jest gotowych do wejścia na polski rynek pracy” – informuje Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service.
Według niego cenne są postawy pracodawców, którzy są gotowi udzielać pomocy ukraińskim kobietom, tworząc dla nich miejsca pracy.
„Rozpoczęliśmy szkolenie kobiet na operatorki wózków widłowych, bo podniesienie kwalifikacji zwiększa dochody o 30 proc w porównaniu do szeregowego pracownika magazynu” – zauważa Krzysztof Inglot.
Niedługo rozpocznie się sezon rolniczy i ogrodniczy. Do takich prac nie są wymagane dokumenty potwierdzające kompetencje, których uchodźcy nie zabrali z domu.
Długoterminowo rynek pracy potrzebuje m.in. systemowych szkoleń z języka polskiego dla Ukraińców.
„Trzeba tworzyć miejsca pracy dla kobiet, ale trzeba też wspierać pracodawców oferujących im zatrudnienie. Poza tym warto promować Polskę i namawiać korporacje do przenoszenia produkcji z Azji do Polski. Przykładowo, Elon Musk szuka miejsca pod kolejną gigafabrykę. Jej uruchomienie to nawet 20 tys. pracowników, w całym łańcuchu dostaw 100 tys. To ogromna szansa dla naszego rynku pracy” – przekonuje Krzysztof Inglot.
Źródło informacji: PAP MediaRoom
Dystrybucja: pap-mediaroom.pl