Mimo znaczącego postępu osiągniętego w ciągu kilku dekad, stan polskich wód powierzchniowych nadal pozostawia wiele do życzenia, choć nie jest gorszy od sytuacji na zachodzie Europy. Dr Paweł Jarosiewicz z Uniwersytetu Łódzkiego uważa, że wiele można poprawić za pomocą prostych metod.
„Na przykład ponad 90 proc. polskich rzek, według ramowej dyrektywy wodnej jest w stanie określanym jako zły. Podstawa zanieczyszczeń to azot i fosfor. Są to substancje biogenne, które powodują eutrofizację czyli przeżyźnienie środowiska wodnego. Właściwie każdego lata obserwujemy tego skutki w postaci rozwoju glonów i zakwitów sinic. Wtedy zaczyna się zwykle rozmawiać o zanieczyszczeniach, ale one spływają do wód przez cały rok. Substancje te pochodzą ze źródeł rozproszonych, takich jak pola uprawne i odpływy wody burzowej w miastach, a także źródeł punktowych, czyli np. oczyszczalni ścieków” – opisał dr Jarosiewicz.
Badacz pracuje nad opracowaniem biologicznych oczyszczalni ścieków, aby poprawić stan wód powierzchniowych w Polsce, który określił jako „mocno niezadowalający” podczas rozmowy z PAP.
Jednocześnie zaznaczył, że istnieje wiele substancji niebadanych, które mogą zanieczyścić wodę, a do niej przedostają się różnego rodzaju ksenobiotyki, czyli substancje obce środowisku produkowane przez nowoczesny przemysł chemiczny.
„Można tutaj wymienić np. pestycydy czy farmaceutyki. Związków tych jest coraz więcej, ponieważ cały czas powstają nowe. Obecnie monitorujemy wodę pod kątem obecności ok. 40 związków, a może być ich nawet 20 razy więcej. Niestety, nawet dobrze pracujące oczyszczalnie wszystkiego nie usuwają” – podkreślił ekspert.
Więcej informacji na temat stanu wód powierzchniowych w Polsce i na Zachodzie znajdziesz na stronie Ekohydrolog na portalu Nauka w Polsce.
Aby dowiedzieć się więcej, odwiedź stronę Ekohydrolog na Nauka w Polsce.
Źródło informacji: pap-mediaroom.pl