Zdrowie i styl życia

Rodzice w obliczu kryzysu psychicznego dziecka

Człowiek w kryzysie psychicznym, także wtedy, gdy ma kilkanaście lat, ma zawężone postrzeganie rzeczywistości. W takiej sytuacji, nawet mając wiele zasobów, przestaje sobie radzić. Jeśli nie dotrze się wtedy do niego z interwencją, odpowiedzialną reakcją, jest ryzyko, że będzie trwał w tym stanie – kryzys przybierze formę chroniczną.  

– Z czasem taka osoba zaczyna udawać, że kryzysu nie ma, ale to tak nie działa –  po prostu przechodzi w formę utajoną i gdy pojawiają się inne trudne sytuacje, zaczynają się kumulować i za jakiś czas problemy uderzają ze zdwojoną mocą. Sporo osób sięga wtedy po używki, by zniwelować stres, a to prosta droga do uzależnienia – ostrzega psycholog Jolanta Palma, suicydolog, interwent kryzysowy, współtwórczyni platformy Życie Warte Jest Rozmowy.

Co się dzieje z dzieckiem w kryzysie

Kryzys nastolatka trzeba rozpatrywać kompleksowo, bo może dotyczyć:

  •     zachowania  – dziecko jest agresywne, buntuje się, podejmuje ryzykowne zachowania,
  •     sfery poznawczej – ma kłopoty z koncentracją i zapamiętywaniem, sygnalizuje chaos myśli, dezorientację,
  •     emocji – ma trudności z racjonalnym myśleniem, codziennym funkcjonowaniem, kontrolowaniem emocji,
  •     fizjologii – skarży się na objawy somatyczne: ból głowy, ból brzucha, biegunki, wymioty, bóle mięśni.

Sposób na nastoletnią depresję: szacunek i empatia

Kryzys to stan emocjonalny, który można porównać do napompowanego balonika: wiemy, że on ma określoną wytrzymałość i gdy robi się coraz większy istnieje ryzyko, że w końcu pęknie. Podobnie z emocjami – gdy jest ich zbyt dużo, człowiek nie jest w stanie normalnie funkcjonować.

– Myśląc o emocjach naszego dziecka jako o napompowanym baloniku, musimy zrobić wszystko, aby te emocje znalazły ujście. Pamiętajmy, że w momencie kiedy emocje sięgają zenitu, nie ma przestrzeni na myślenie, na racjonalne argumenty. Dlatego w kontakcie z rozemocjonowanym dzieckiem czy nastolatkiem przeżywającym różne trudności tak ważne jest, żeby emocje mogły po prostu znaleźć ujście. I dopiero wtedy możemy wykonać kolejny krok, czyli podjąć próbę wprowadzenia zmian w sposobie myślenia dziecka czy nastolatka, w sposobie postrzegania przez niego sytuacji, w której się właśnie znajduje – zwraca uwagę terapeutka.

Jak być obok

Obecność dorosłego opiekuna jest niezbędna, bo to dorosły opiekun jest przewodnikiem dziecka wkraczającego w dorosłość. Nie można zapominać, że młody człowiek może nie wiedzieć co zrobić, żeby poczuć się lepiej, może jeszcze nie mieć pomysłu, jak rozwiązać swoje trudności.

– Bardzo często nie uświadamiamy sobie co tak naprawdę znajduje się w głowie naszego dziecka. Musimy mieć świadomość, że ono wszystkiego nam nie mówi, że część myśli, które ma w głowie, skrywa tylko dla siebie. A jeśli przeżywa trudną sytuację, tym bardziej te informacje zachowuje dla siebie. Podczas rozmów z młodymi ludźmi często słyszę, że nie chcą mówić rodzicom o swoich problemach, bo nie chcą dokładać im kłopotów. A czasem – że  rozmowa nie ma sensu, bo i tak nie dostaną wsparcia. Dla nich to sytuacja bez wyjścia – mówi Jolanta Palma.

Paradoks polega na tym, że mówiąc, że są niepotrzebni, że przeszkadzają, mają nadzieję, że jednak ktoś im tej pomocy udzieli. Nie proszą o nią, bo boją się, że odkryją się i świat dostrzeże ich słabość i porażkę. Poczucie niskiej wartości w czasie kryzysu staje się dojmujące i dominujące.

Częsty błąd dorosłych to myślenie, że gdyby dziecko miało jakiś problem, przyszłoby z nim do rodzica, a skoro nie przychodzi, to znaczy, że nic się nie dzieje. Tymczasem po drugiej stronie mamy nastolatka, który myśli: „Gdyby mama naprawdę mnie kochała, gdyby im na mnie zależało, domyśliliby się, że coś jest nie tak”. Ten rozdźwięk sprawia, że trudności młodego człowieka narastają i z małego problemu robi się coraz większy.

– Zachęcam, żeby po prostu rozmawiać z dzieckiem, na bieżąco wiedzieć, jaka jest temperatura jego emocji, dowiadywać się, jakie ma problemy. Bo jeżeli nie rozmawiamy na co dzień, to trudno jest przyjść, gdy coś się dzieje – zwraca uwagę psycholog.

Emocje rodziców dozwolone

Kryzys emocjonalny dziecka jest dla rodzica wyzwaniem. Często spada jak przysłowiowy grom z jasnego nieba i musimy się nim zająć jednocześnie radząc sobie z tym, co dzieje się w pracy, w domu, z pozostałymi członkami rodziny, z naszymi emocjami. Ale jak bardzo nie byłoby nam trudno, to nie my jesteśmy wtedy najważniejsi. Nie możemy dziecka w kryzysie zostawić samego.

– Rodzice, którzy muszą się zmierzyć z kryzysem swojego dziecka, często sami są wspomnianym napompowanym balonikiem. I mają do tego prawo, bo trudno jest wtedy odciąć emocje. Muszą tylko pamiętać, że w przeciwieństwie do dzieci są dorośli, więc muszą nad tymi emocjami panować – podkreśla psychoterapeutka.  

Z jakimi emocjami najczęściej mierzymy się, gdy dziecko przeżywa kryzys?

Na pierwszym planie zazwyczaj jest wstyd. Wstydzimy się tego, że w naszej rodzinie coś takiego się wydarzyło, obawiamy się co powie rodzina, znajomi, nauczyciele. Obawiamy się stygmatyzacji: ciągle jeszcze temat kryzysu psychicznego jest tematem tabu. Tymczasem kryzys może spotkać każdego człowieka i nie jest to wstyd, każdy zasługuje na pomoc i każdy może ją uzyskać.

Bardzo częstą emocją, często też tłumioną jest złość. Nie znajdując ujścia objawia się bólem głowy, karku, mięśni, brzucha. Bywa, że skumulowana przeradza się w agresję skierowaną do dziecka, do osób z otoczenia lub do samego siebie.

– Myśląc o złości warto myśleć o niej jako o energii, o czymś co ma nas wprowadzić w ruch, w działanie. Nie trzymajmy jej w sobie, bo wtedy osłabia, a musimy mieć siłę dla naszego dziecka – doradza specjalistka.

Częste jest poczucie winy i uczucie porażki, że jest się złym rodzicem. Przyjęło się myśleć, że rodzicielstwo ma być bez skazy: albo jestem idealną matką albo odniosłam porażkę. Tymczasem ważne jest, aby być po prostu wystarczająco dobrym rodzicem, czyli takim, który popełnia błędy, może coś przeoczyć, może czegoś nie zauważyć. Pomyślmy więc raczej o tym co przeoczyliśmy, co zaniedbaliśmy i co można z tym zrobić.

Gdy rodzic patrzy na dziecko przez pryzmat szkoły, odczuwa lęk o przyszłość dziecka. To, że może ono na przykład nie zdać do następnej klasy, postrzegane jest w kategoriach katastrofy. Trzeba się wtedy zastanowić, co można zrobić żeby to się nie wydarzyło, ale jednocześnie jak pomóc dziecku, żeby szkoła nie stała się dominującym problemem. warto uprzytomnić sobie, że dziecko będzie żyło jeszcze kilkadziesiąt lat, a to, jak rozwiąże swój kryzys nastoletni, może przełożyć się na całe jego życie. Powtórzenie klasy nie oznacza końca świata.

Dla niektórych sytuacja kryzysu u dziecka to lęk o utratę dawnego życia, obawa się, że nie wróci spokój i porządek, do którego byli przyzwyczajeni i odczuwają żal za tym co minęło.

– Utrata kontroli powoduje często uczucie bezradności. „Czuję chaos albo pustkę w głowie, nie wiem co robić” – to zazwyczaj pierwsze słowa jakie słyszę od rodziców, którzy przychodzą do mnie po pomoc. Gdy poczujemy, że nie wiemy co robić, warto poradzić się kogoś, zrobić sobie przestrzeń w głowie na inne pomysły. To pozwoli nie kumulować się bezradności i poczucia utraty kontroli, pozwoli spokojnie pomyśleć, co można w takiej sytuacji zrobić. Pomyślmy, że nawet jeśli czeka nas zmiana, to może wcale nie na gorsze. Warto spojrzeć w przyszłość, zastanowić się co jest do zrobienia, a nie opierać się na sentymencie, który blokuje nasze działania – radzi terapeutka.

Nie udawaj, że nic się nie stało

Dorośli często ignorują lub bagatelizują kryzys dziecka, czasem mu zaprzeczają.

– Mamy takie dyżurne zdania: „To nic takiego”, „Nie ma się czym niepokoić”, „Dorasta, przejdzie mu”, „Trzeba to przetrwać”, „Jakoś to będzie”. Taka postawa pokazuje naszemu dziecku, że zamykamy oczy na trudności, z którymi ono się mierzy. Czasem rodzice przerzucają odpowiedzialność na specjalistów, licząc, że oni „naprawią mu dziecko”. I o ile specjalistyczna pomoc bywa konieczna, to warto pamiętać, że dziecku potrzeba kompleksowej pomocy i osoby bliskie, które będą je wspierać, są kluczowe dla zdrowienia – podkreśla Jolanta Palma.

Ustalenie przyczyny kryzysu pozwala odpowiedzieć na pytanie co robić i jaki powinien być pierwszy krok.

Czego unikać, gdy nasze dziecko ma kryzys

  •     Złość należy być uświadomiona i rozładowana, ale agresja wobec dziecka i złość  rozładowywana na dziecku, które doświadcza kryzysu mogą mu zaszkodzić, a ponadto takie zachowania mogą wpędzać w poczucie winy nas samych.
  •     Nie licz na szybkie rozwiązania, np. „Pójdziesz do lekarza, weźmiesz tabletki to ci przejdzie”. Choć farmakoterapia bywa potrzebna, to nie daje szybkich rozwiązań i nie załatwi całości problemu.
  •     Nie wpędzaj dziecka w poczucie winy, unikaj zdań typu: „Jak myślisz, jak ja się teraz czuję po tym co zrobiłeś?”. Takie zdanie może spowodować pogorszenie nastroju dziecka i niewiarę w to, że dorosły chce mu pomóc.

– Pamiętajmy, że na tym etapie rozwojowym młodzi ludzie mają trudność z odczytywaniem emocji, nie są za bardzo empatyczni, ale nie dlatego, że są nieczuli, tylko z racji rozwoju i tego co dzieje się z ich mózgiem. Po prostu nie zauważają tego, co my czujemy, nie zarzucajmy im więc, że czegoś nie zauważyli, nie wpędzajmy ich w poczucie winy, nie oczekujmy, że mają się domyślać co czujemy. Lepiej powiedzieć im to wprost – uważa psycholog.

  •     Nie panikuj, nie wpadaj w histerię, nie wygłaszaj kazań. Wielu dorosłych ma tendencję do tego, żeby sobie pogadać i uparcie wierzy, że to metoda, aby coś do dziecka dotarło. Prawda jest jednak taka, że po kilku, kilkunastu zdaniach dziecko się wyłącza i przestaje nas słuchać.
  •     Nie zostawiaj dziecka samego z problemem, nie mów: „Radź sobie sam”, „Nawarzyłeś piwa to teraz musisz po sobie posprzątać”, „Jak coś z tym zrobisz to zacznę z tobą rozmawiać”. Gdy dziecko pozostanie z trudnościami samo, szansa na udzielenie mu pomocy maleje, trudności będą się pogłębiać i może dojść do zachowań ryzykownych (np. uzależnień) i autodestrukcyjnych (np. do samouszkodzeń, prób samobójczych). Komunikacja z dzieckiem w kryzysie jest kluczowa.
  •     Nie zarzucaj dziecka „złotymi” radami, które u nas się sprawdziły, uważaj z odwoływaniem się do swoich doświadczeń i swojego sposobu pokonania trudności z okresu młodzieńczego. Dziecko jest odrębnym człowiekiem i nie przeżywa tego, co my przeżywaliśmy w identyczny sposób.

Jak budować kontakt z dzieckiem w kryzysie

    Pytaj o emocje, ale pozwól im się uprawomocnić. Nie neguj ich i nie odrzucaj. Jeśli dziecko mówi: „Jest mi smutno”, nie mów: „Ale czemu, przecież jest taki piękny dzień,masz wszystko, czym ty się możesz smucić?”. Reagując w ten sposób nie pozwalamy dziecku, by smutek przeżyło i opowiedziało o nim.
    Pomagaj dziecku w nazywaniu emocji. Nawet dorośli miewają z tym problem, więc tym bardziej dziecko – może nie potrafić nazwać tego, co się z nim dzieje. Jeśli podejmiemy rozmowę na ten temat, dziecko pomoże nam zweryfikować czy to smutek, złość czy bezsilność.
    Bądź empatyczny i cierpliwy. To może być trudne, może nam brakować zrozumienia i akceptacji dla tego, co usłyszymy, ale musimy pamiętać, że to my jesteśmy dorośli i to my jesteśmy odpowiedzialni za to, by udzielić dziecku pomocy. Nie ma wymówek, że tracę cierpliwość.  
    Na rozmowę poświęć czas, nie przeprowadzaj jej w biegu pomiędzy szykowaniem obiadu a odbieraniem telefonu z pracy. Daj dziecku 100 proc. swojej uwagi.

– Złota zasada zaczerpnięta z interwencji kryzysowej to, żeby mniej mówić, a więcej słuchać – 80 proc. słucham a 20 proc. mówię, a i to raczej ma być zadawanie pytań. Taka rozmowa to więc słuchanie przerywane zadawaniem pytania i okazywaniem tzw. kompetencji miękkich – mówi Jolanta Palma.

    Traktuj poważnie to, co usłyszysz, nawet jeśli z twojego punktu widzenia problemy dziecka są błahe. Okaż troskę, szacunek i zainteresowanie. Pamiętaj, że to, iż dziecko jest nakarmione, ma swój pokój i smartfona, nie oznacza, że nie ma problemów. Dorośli nie mają prawa ich umniejszać, tylko przyjąć, że dla dzieci ich problemy ważne i na tym etapie życia kluczowe.

– Młode osoby bardzo często mówią mi, że dorośli ich nie szanują, że nie są zainteresowani tym, co robią i co mają do powiedzenia. Pamiętajmy, że to dla nich ważne, nawet jeśli sprawiają inne wrażenie – zaznacza psycholog.

  •     Rozmawiaj powoli, pytania niech będą krótkie i zadawaj je pojedynczo, nawet jeśli w głowie masz ich wiele. Pamiętaj, że osoba w kryzysie ma inną percepcję, może nie zapamiętać. Nie złość się, gdy będziesz musiał je powtórzyć.
  •     Unikaj pytania „Dlaczego?” – to wpędza w poczucie winy, sugeruje, że dziecko powinno wiedzieć jaka jest na to pytanie odpowiedź. Alternatywą jest: „Co mogło sprawić, że tak zareagowałaś?”.
  •     Unikaj komunikatów: „Przesadzasz”, „Jesteś zbyt emocjonalna”, „Nie jest tak źle”, „Inni mają gorzej”.  Alternatywą jest: „Szanuję twoje uczucia, powiedz mi o nich coś więcej”, „Widzę, że cierpisz, co mogę dla ciebie zrobić”, „Przeżywasz teraz trudny czas, co mogłoby ci pomóc?”.
  •     Zadawaj pytania otwarte, żeby stworzyć możliwość dłuższej wypowiedzi. Gdy zapytasz „jak się czujesz” lub „Czy wszystko w porządku” możesz usłyszeć: „Dobrze’, „Ok” – nawet jeśli tak nie jest. Lepiej zapytać: „W jakim jesteś nastroju?”. Na końcu rozmowy zawsze warto zapytać: „Czy jest coś, o co nie zapytałem” lub „Czy jest coś, co chciałbyś mi powiedzieć”. To pytanie-wytrych, które pozwala dowiedzieć się, co jeszcze siedzi w głowie dziecka, a z drugiej strony pokazujemy, że jest dla nas ważne, że jesteśmy ciekawi co się u niego dzieje.
  •     Okaż pozytywne emocje w stosunku do dziecka. Powiedz mu, że jest dla ciebie ważne, że je kochasz, że się troszczysz, ale też martwisz i chcesz mu pomóc. Nie zakładaj, że ono o tym wie. Każdy, a szczególnie dziecko, chciałby to często słyszeć.

O czym warto pamiętać, gdy rozmawiamy z dzieckiem w kryzysie

Nie wszystko da się zrobić od razu. Czasem rozmowę trzeba rozłożyć na etapy – nie organizujemy jednej poważnej, trzygodzinnej rozmowy z założeniem, że wszystko sobie wyjaśnimy. Taka rozmowa jest bardzo obciążająca, dziecko, a nawet nastolatek nie skoncentruje tak długo uwagi. Lepiej częściej, ale krócej.  

Trudności dziecka warto potraktować jako sytuację, w której potrzebuje wsparcia, a nie karania i dyscyplinowania. Lepiej nie tworzyć zbyt dużych oczekiwań w stosunku do dziecka, nie mówić mu, jak ma się zachowywać, co ma mówić, co ma myśleć, jak przeżywać – to recepta na to, jak stracić kontakt i spowodować żeby dziecko zamknęło się w sobie i przestało nam cokolwiek mówić.

Konieczne jest zastanowienie się, co spowodowało kryzys i jakie on może mieć konsekwencje dla dziecka, ale też dla was rodziców i rodziny jako systemu. Nie należy wstydzić się proszenia o pomoc specjalistów – w szkole, w poradni zdrowia psychicznego, gabinetu psychoterapii.

Jeśli dziecko przejawia zachowania autodestruktywne (okaleczanie się, popadnięcie w uzależnienie), napomyka o zabiciu się, nie zwlekaj z wizytą u specjalisty.

Gdzie po pomoc dla dziecka

  •     Ośrodki środowiskowej opieki psychologicznej i terapeutycznej,
  •     Centra zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży,
  •     Poradnie psychologiczno-pedagogiczne,
  •     Powiatowe centra pomocy rodzinie,
  •     Ośrodki pomocy społecznej,
  •     Ośrodki interwencji kryzysowej,
  •     Na stronach: „Życie warte jest rozmowy” (www.zwjr.pl) oraz „Pokonać kryzys” (www.pokonaćkryzys.pl),
  •     Telefon alarmowy: 112,
  •     Najbliższy szpital dzieci i młodzieży w razie zagrożenia zdrowia i życia.

Źródło informacji: Serwis Zdrowie


Pochodzenie informacji: pap-mediaroom.pl

Wykorzystujemy pliki cookies.
Polityka Prywatności
Więcej
ROZUMIEM