„Leki te zostały wybrane dlatego, że duża część z nich jest wskazana do radykalnego leczenia raka albo z tego powodu, że dotyczą one obszarów niezaspokojonych potrzeb, w których mamy niewiele, albo wręcz wcale nie mamy, wartościowych opcji terapeutycznych. Na liście znajdują się też leki już znane, ale mające nowe wskazania” – wyjaśnił prof. Maciej Krzakowski, krajowy konsultant w dziedzinie onkologii klinicznej
„To jest takie signum temporis, bo te wszystkie immunoterapie, inhibitory punktów kontrolnych czy leki ukierunkowane na określone aberracje genetyczne coraz częściej wkraczają do leczenia o założeniu radykalnym – tak więc nie tylko leczenie paliatywne, ale to do czego onkologia zmierza” – uzupełnił prof. Krzakowski i wskazał, że część leków z listy ma już akceptację refundacyjną w ramach programu lekowego.
Liderem rankingu jest cząsteczka trastuzumab deruxtecan, przeznaczona do leczenie raka piersi. Jest to, jak określił krajowy konsultant w dziedzinie onkologii klinicznej, „hit ostatnich miesięcy”. Niedawno zostały zaprezentowane wyniki badania rejestracyjnego, które wskazały, że ta terapia może redukować ryzyko zgonu nawet o 70 proc.
„W związku z tym nie dziwi umieszczenie go na naszej liście tak wysoko, że finalnie znalazł się na pierwszym miejscu. Korzyść u chorych na zaawansowanego raka piersi jest niewątpliwa i dotyczy wszystkich podgrup – niezależnie od tego, jaki jest stan hormonalny i jaka jest lokalizacja przerzutów” – podkreślił prof. Krzakowski.
Zdaniem prof. Piotra Wysockiego, prezesa Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej, lista jest bardzo wartościowa, ale nie jest kompletna.
„Gdy powstawała ta lista, światowym standardem leczenia II linii przerzutowego raka pęcherza była, i jest obecnie, immunoterapia. Dlatego nie pojawiła się ona w tym spisie, bo był to lek, który dla wszystkich chorych był dostępny i refundowany w ramach ratunkowego dostępu do terapii lekowej – wyjaśnił prof. Wysocki i dodał, że obecnie ta terapia przestała być w Polsce finansowana. Według niego lista powinna być zatem zaktualizowana o to, co stało się niedostępne. – Musimy szukać sposobów na wskazywanie tych najbardziej istotnych terapii dla chorych, ale też pilnować, by istotne terapie, które są już stosowane, nie były im odbierane” – zaznaczył prezes PTOK.
Dr hab. Barbara Radecka, sekretarz PTOK zwróciła uwagę na bardzo potrzebne, niszowe leki na nowotwory lite wywołane zmianami w genie NTRK, na które w Polsce choruje zaledwie 100 osób.
„Wartość tego leku jest bezsprzeczna, gdyż nie jesteśmy w stanie zaoferować pacjentom żadnej innej terapii, a wpływ refundacji na budżet nie jest wysoki” – mówiła prof. Radecka.
Jak wynika z raportu przedstawionego przez dr Magdalenę Władysiuk, prezesa CEESTAHC, okres od momentu rejestracji leku onkologicznego do jego refundacji w Polsce wynosi ok. 3 lat. Jest to i tak znaczne skrócenie tego czasu – wobec danych z 2017 roku, kiedy trwało to ponad 4 lata.
Jak relacjonowała dr Władysiuk, Polska nawet przed pandemią była na tle Europy obszarem, w którym odnotowuje się rosnące wyzwania dotyczące obciążeń nowotworami i narastającymi problemami związanymi z przeżywalnością. Obecnie udaje się poprawiać wyniki dotyczące przeżywalności chorych na raka, ale kluczowy w tej kwestii jest dostęp do nowych terapii.
Jak wskazuje raport, stopniowo rośnie liczba cząsteczek rocznie obejmowanych refundacją.
„Co roku ministerstwo zdrowia wpuszcza kilka cząsteczek do refundacji, ale niestety z licznymi ograniczeniami – mówiła dr Magdalena Władysiuk. – Onkologia jest prawie w 50 proc. z pozostałymi wskazaniami dopuszczana do programów lekowych, co wskazuje, że jest to priorytet. Zaczynamy widzieć dominację onkologii nad pozostałymi wskazaniami” – dodała.
„Konieczna jest, w mojej ocenie, jak największa profesjonalizacja informacji o tym, w jaki sposób leki w Polsce są refundowane, w jakim zakresie oraz z której grupy najbardziej oczekiwanych, priorytetowych terapii pochodzą – stwierdził podczas debaty dr hab. n. med. Adam Maciejczyk, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego i przewodniczący Krajowej Rady ds. Onkologii. – Jestem przeciwnikiem porównywania ilości refundacji z liczbą leków akceptowanych przez EMA czy FDA, bo to leki akceptowane na postawie bardzo wczesnych wyników badań i po latach mogą okazać się nie tak przełomowe, jak się spodziewano” – zaznaczył.
Źródło informacji: PAP MediaRoom