„Pozyskanie przez Orlen, w ramach realizacji środków zaradczych związanych z fuzją z Lotosem, największego z możliwych partnerów, czyli Saudi Aramco, pozwala z jeszcze większym optymizmem patrzeć na przyszłe efekty fuzji” – mówił Maciej Szozda, ekspert rynku paliw.
„Podpisana w styczniu, a więc tuż przez wybuchem konfliktu w Ukrainie, umowa z Saudi Aramco nabrała jeszcze większego znaczenia w kontekście zapewnienia Polsce bezpieczeństwa energetycznego” – podkreślał Krzysztof Nowicki, wiceprezes Grupy Lotos ds. fuzji i przejęć.
„Na poziomie Unii Europejskiej zostało wypracowane porozumienie w sprawie embarga na rosyjską ropę. Grupa Orlen przerabia już ok. 70% ropy z alternatywnych kierunków. Priorytetem jest budowa jednego silnego koncernu, który będzie miał mocną pozycję w negocjacjach handlowych i skutecznie kontynuował dywersyfikację dostaw ropy. Fuzja z Lotosem i współpraca z Saudi Aramco to gwarantuje” – dodał Krzysztof Nowicki.
Według niego, unijne scenariusze przewidują, że po zakończeniu konfliktu nastąpi przyspieszenie transformacji energetycznej. Realizacja celów z nią związanych będzie opierała się na technologiach, które obecnie nie są dostępne w Polsce.
„Partnerstwo z saudyjskim koncernem daje nie tylko szansę na dostosowanie się do tempa zmian, ale nawet na wypracowanie przewag rynkowych” – zaznaczył wiceprezes Lotosu.
Marek Garniewski, ekspert w biurze relacji inwestorskich PKN Orlen, przypomniał, że nie tylko firmy, ale i cała polska gospodarka stoi przed wyzwaniami określonymi w dążeniu do neutralności klimatycznej. Podkreślił, że współpraca z Saudi Aramco w zakresie petrochemii może pomóc polskiej gospodarce uniezależnić się od dostawców zagranicznych.
„To, z czym będzie się mierzyć Orlen po połączeniu z Lotosem, to nieodwracalny trend odchodzenia od produkcji i konsumpcji paliw kopalnych. Trzeba będzie przekierować je na produkcję petrochemiczną, czyli np. do wytwarzania tworzyw sztucznych, aby utrzymać stabilną pracę rafinerii” – mówił Marek Garniewski.
Krzysztof Nowicki dodał, że działalność Lotosu nie jest tak zdywersyfikowana, jak Orlenu. Gdańska grupa nie posiada alternatyw dla przerobu ropy w paliwa, nie ma rozwiniętej petrochemii.
„Nawet wysoka sprawność rafinerii Lotosu nie zabezpiecza jej przed brakiem rentowności przerobu, spowodowanym czynnikami rynkowymi i stopniowym, ale nieuchronnym, odchodzeniem od tradycyjnych paliw bazujących na surowcach kopalnych. Szansą dla Lotosu przed możliwym zamknięciem jest więc fuzja z Orlenem i współpraca z globalnym liderem branży petrochemicznej, dzięki czemu rafineria zyska nowe, długoterminowe szanse rozwojowe” – przekonywał.
Maciej Szozda przypominał, że kilka lat temu już przeprowadzono badanie vibisbility study pod kątem przekształcenia gdańskiej rafinerii Lotosu w petrochemię i potencjał takiej zmiany został oceniony pozytywnie.
Marek Garniewski wskazywał ponadto, że z perspektywy wydarzeń w Ukrainie połączenie Orlenu z Lotosem staje się jeszcze bardziej zasadnie niż wcześniej.
Według niego, Orlen jest dobrze przygotowany na wszelkie możliwe scenariusze dotyczące dostaw ropy z Rosji.
„Od 4 lat podejmujemy skuteczne działania, realizujemy inwestycje, których efektem jest ograniczenie w Płocku przerobu surowca z kierunku wschodniego z 98% w 2013 roku do mniej niż 50% obecnie, a w całym systemie Orlen do ok. 30%” – wyjaśniał Garniewski.
Podkreślił, że połączenie Orlenu i Lotosu jest też kluczowe z punktu widzenia polskich konsumentów.
„Dziś to dwie niezależne firmy, które – choć mają jednego właściciela – konkurują ze sobą. A przecież zdecydowanie korzystniej byłoby, gdyby połączyły siły i stały się jako jeden koncern znaczącym konkurentem dla zagranicznych podmiotów. Zyskaliby na tym i klienci i cała polska gospodarka. Jest to szczególnie istotne w branży paliwowej, dla której wyznacznikiem jest rynek globalny, czy rynki europejskie, a nie rynek lokalny” – mówił Marek Garniewski.
Jego zdaniem, jedną z najważniejszych korzyści wynikających z fuzji, będzie także możliwość wspólnego osiągania celów związanych z transformacją energetyczną.
„Realizując projekty jako jeden koncern możliwe będzie uzyskanie optymalizacji kosztowej i synergii” – przekonywał ekspert PKN Orlen.
Według wiceprezesa Krzysztofa Nowickiego, Lotos wnosi do przyszłego koncernu wartości, dzięki którym Orlen wzmocni swoją pozycję na europejskim rynku i uzyska istotne przewagi konkurencyjne.
Z kolei Maciej Szozda, ekspert rynku paliw, podkreślał, że na świecie, a nawet w samej Europie nie ma drugiego takiego kraju, w którym państwowy właściciel miałby dwie konkurencyjne firmy na rynku paliwowym.
„Polska jest jedynym takim przypadkiem” – podkreślał.
„Dostrzegam pozytywy fuzji, ale trzeba też mówić o wyzwaniach, jakie mogą się z nią wiązać – mówił z kolei Leszek Juchniewicz, doradca prezesa zarządu Pracodawców RP. – Niektórzy członkowie naszej organizacji zwracają uwagę na możliwą monopolizację rynku” – mówił.
Dlatego, jego zdaniem, mówiąc o efektach fuzji, trzeba skupiać się przede wszystkim na jej korzyściach biznesowych – apelował ekspert Pracodawców RP i wskazywał, że to najlepszy sposób, aby przekonywać otoczenie biznesowe i społeczeństwo do konieczności połączenia obu firm.
Argumenty Pracodawców RP skontrował Krzysztof Nowicki przypominając, że zgodę na fuzję wyraziła Komisja Europejska, pełniąca w tej konkretnej sytuacji rolę organu antymonopolowego.
„Dla niektórych obszarów działania Orlenu i Lotosu przewidziano zabezpieczenia w zakresie konkurencyjności, które wykraczają nawet poza 10-letnią perspektywę” – podkreślał wiceprezes Lotosu, dodając, że od początku procesu prowadzony jest też dialog z udziałem strony społecznej oraz z samorządami.
„Setki osób zaangażowanych w fuzję Orlenu i Lotosu nie mają żadnych wątpliwości, że biorą udział w ważnym przedsięwzięciu biznesowym, a nie politycznym” – zapewniał Marek Garniewski.
Krzysztof Nowicki wyjaśnił również, że wymiana stacji paliw Lotosu z węgierskim MOL-em, nie oznacza oddania Węgrom pola na polskim rynku.
„MOL kupi 417 stacji Lotosu. W zamian jednak Grupa Orlen zyska 144 stacje paliw na Węgrzech, czyli ponad 7% udział w tym rynku. W efekcie będzie czwartym koncernem w tym kraju pod względem liczby stacji. To ważne w kontekście jej dalszego rozwoju” – wrócił uwagę wiceszef Grupy Lotos, dodając że stacje na Węgrzech, które firma kupi od Grupy MOL, osiągają podobny zysk EBITDA, co sprzedawane stacje Lotosu.
Źródło informacji: PAP MediaRoom
Dystrybucja: pap-mediaroom.pl