„Ten kwartał na rynkach finansowych i w gospodarce światowej zdecydowanie należał do banków centralnych, które wykazują rosnącą determinację w zwalczaniu inflacji i są konsekwentne w podnoszeniu stóp procentowych” – mówił Radosław Cholewiński, członek zarządu Skarbiec TFI.
Jak podkreślił, zarówno amerykańska Rezerwa Federalna (FED), jak i Europejski Bank Centralny (EBC) podniosły w ostatnim kwartale stopy procentowe. W przypadku EBC była to pierwsza podwyżka od 2011 roku, oznaczająca odejście od polityki ujemnych stóp procentowych, z którą mieliśmy do czynienia przez kilka ostatnich lat. Także inne banki centralne podnosiły stopy procentowe, w tym NBP. Według Radosława Cholewińskiego odpowiedź na to, czy spowoduje to znaczący spadek inflacji, jest w każdym kraju trochę inna.
„Obraz inflacji na świecie jest zróżnicowany, w USA inflacja wykazuje pewne symptomy hamowania i jest prawdopodobne, że tam, przy zdecydowanej odpowiedzi polityki monetarnej, uda się ją pokonać. W strefie euro jest to mniej oczywiste, gdyż inflacja wynika tu w dużej mierze ze wzrostu cen surowców energetycznych, w związku z tym odpowiedź w postaci podwyżek stóp procentowych przy polityce fiskalnej, która w wielu krajach jest luźna i działa w przeciwnym kierunku niż polityka monetarna, nie musi dać takiego efektu, a może też negatywnie przełożyć się na sytuację gospodarczą na peryferiach strefy euro” – analizował przedstawiciel Skarbiec TFI.
„Kluczowym aspektem jest konflikt między Rosją a Ukrainą, a inflacja została wywołana przez niepewność na rynku surowców” – zwrócił uwagę Bartłomiej Chyłek, dyrektor Zespołu Analiz, NN Investment Partners TFI. W jego opinii dowodem na to jest choćby to, że kiedy w miesiącach letnich konflikt na Ukrainie nieco przygasł, a następnie ruszyła kontrofensywa ukraińska, „mogliśmy obserwować lepsze zachowanie się rynków akcyjnych, czyli tych klas aktywów, które są trochę bardziej agresywne i zmienne”.
„Inflacja wprowadza długoterminową niestabilność do sytemu. Jest to otoczenie, w którym zarówno konsumenci, jak i przedsiębiorstwa mają problem z zaplanowaniem swoich działań. Podnosi też wymagane przez inwestorów wyceny na rynkach finansowych – odniósł się do tego zjawiska Tomasz Tarczyński, prezes zarządu w Opoka TFI. Według niego inflacja jest sinusoidą i są okresy, nawet podczas zwyżki inflacyjnej, kiedy jest nieco wyższa lub nieco niższa. – Wydaje się, że dziś jesteśmy w okolicach szczytu tego pierwszego uderzenia inflacyjnego. Jest on w głównej mierze spowodowany działaniami fiskalnymi podczas pandemii covid, a potem to zostało wzmocnione kryzysem energetycznym w wyniku wojny w Ukrainie” – uzupełnił.
Eksperci ocenili również ryzyko nadchodzącej recesji i uznali je za bardzo prawdopodobne, jeśli chodzi o kraje europejskie. Mniejsze ryzyko spowolnienia gospodarczego istnieje – według nich w Stanach Zjednoczonych.
„Na rynku europejskim prawdopodobieństwo recesji jest zdecydowanie wyższe niż w USA. Podyktowane jest to kryzysem energetycznym, który dużo mocniej dotyka Europę niż Stany Zjednoczone, będące pewnego rodzaju beneficjentem tej sytuacji jako eksporter surowców energetycznych – uznał Piotr Dmuchowski, wiceprezes TFI PZU. – Prawdopodobieństwo recesji będzie rosło wraz ze zwiększaniem się tego kryzysu. Istotnym czynnikiem mogą być kwestie pogodowe – im trudniejsza zima, tym recesja może być głębsza. Przy negatywnym scenariuszu, gdy będzie brak dostaw gazu i mroźna zima, ta recesja w strefie euro może sięgnąć nawet 5 proc (wg analiz Bloomberga)” – dodał.
Jego zdaniem w USA kluczowe dla stanu gospodarki będzie to, czy FED spowolni lub całkowicie zatrzyma podnoszenie stóp procentowych.
„Wtedy może się okazać, że gospodarka amerykańska uniknie recesji, co w dłuższym terminie będzie pozytywne również dla innych gospodarek” – wskazał Piotr Dmuchowski.
„Jest ogrom niewiadomych. Chyba najbardziej odczuwany jest kryzys energetyczny, który dotyka każdego Polaka. Nie wydaje się, żebyśmy na tym tle mogli wróżyć jakieś świetne perspektywy dla gospodarki, raczej dane pokazują, że idą gorsze czasy” – powiedział Maciej Pielok, CFA, dyrektor ds. strategii inwestycyjnej Pekao TFI S.A.
„Zobaczymy istotne spowolnienie aktywności gospodarczej w przyszłym roku. Jednym z powodów jest szokowa skala podwyżek stóp procentowych. Nie widzieliśmy takiej skali w ostatnich 20 latach i żaden model ekonomiczny, który był szacowany na danych z ostatniego dwudziestolecia, nie jest w stanie w sposób poprawny określić skutków podwyżki stóp procentowych o prawie 700 punktów bazowych w ciągu jednego roku” – przewidywał Radosław Cholewiński.
Uczestnicy debaty wskazywali też, w co inwestować w trudnym inflacyjnym otoczeniu i niepewnej sytuacji na rynkach.
„Oprócz wysokiej inflacji mamy również niestabilną sytuację geopolityczną i oba te zjawiska napędzają się nawzajem, gdyż geopolityka wzmacnia ten impuls inflacyjny. Optymalną strategią na radzenie sobie z tą sytuacją jest aktywne zarządzanie swoim portfelem i kupowanie tanich, ale dobrych aktywów na kolejnych kryzysach – mówił Tomasz Tarczyński, prezes zarządu w Opoka TFI. – To jest trudna strategia, ale jedyna, jaką znamy, która jest w stanie ochronić portfel inwestora. Obecnie mamy kryzys, zbliżamy się do jakiegoś przesilenia, epicentrum. Dlatego w okresie najbliższych kilkunastu miesięcy warto znacząco zwiększyć swój portfel i zwiększyć w nim udział ryzykownych aktywów” – zaznaczył.
Ostrożniejszą postawę w tworzeniu portfela rekomendował Maciej Pielok CFA, dyrektor ds. strategii inwestycyjnej Pekao TFI S.A.
„Dopóki banki centralne zacieśniają politykę pieniężną, dopóty lepiej pozostać bardziej defensywnym, a później mocniej podbierać ryzykowne aktywa – wskazał. – Dlatego na tę chwile sugerujemy skupić się na kontroli ryzyka, zbudowaniu odpowiedniej poduszki bezpieczeństwa, do czego mogą posłużyć: fundusze dłużne krótkoterminowe, obligacje indeksowane inflacją detaliczne, lokaty. Ale nie zapominajmy o długoterminowych inwestycjach, bo hydra inflacji pewnie nie zostanie dobita i jakoś trzeba te swoje cele długoterminowe realizować, a bez długoterminowych inwestycji, bez ryzykowniejszych klas aktywów trudno o tym mówić. Kluczowe jest obranie jakiejś strategii i trzymanie się jej” – zaznaczył.
„Doradzamy naszym klientom zachowanie ostrożności i przelokowanie swojego portfela w bardziej defensywne klasy aktywów. Ekspozycja na rynek surowcowy w dolarze – to powinno być ok. 10 proc. portfela, ekspozycje na krótkoterminowe obligacje, które są bezpośrednio połączone z WIBOR-em – 10-30 proc. a pozostałą część portfela warto lokować w fundusze stabilnego wzrostu” – mówił Bartłomiej Chyłek, dyrektor Zespołu Analiz, NN Investment Partners TFI.
„Sugerowałbym zapewnienie odpowiedniej dywersyfikacji inwestycji, jeśli chodzi o akcje lokalne i zagraniczne. Aspekt zagraniczny jest istotny, w przypadku obligacji pozwala nam zabezpieczyć się od potencjalnego osłabienia złotego – powiedział Piotr Głuchowski, PZU TFI. – Długofalowo sprawdza się inwestowanie w tzw. duże trendy – demografię, zmiany technologiczne, kwestie związane z ESG” – dodał.
Źródło informacji: PAP MediaRoom
Źródło informacji: pap-mediaroom.pl